środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 1.

17 kwietnia 2012
-Idziesz malutka?
-Jeszcze chwila tato..- jaki rodzic przeprowadza się z córką w drugiej klasie liceum dwa miesiące przed końcem roku szkolnego?...
Wszystko się sypie.. Kocham ten dom... Nie chce wyjedżać na drugi koniec kraju...
-Kochanie, idziesz? - ehh.. co będę marudzić najważniejsze ,że tato jest szczęsliwy, w końcu. po raz pierwszy odkąd umarła moja mama. Mineło już 10 lat, także szczęście jak najbardziej mu się należy, nie ma co.
-Idę, idę tato!-krzyknełam. -no chodź słoneczko przed nami kawałek drogi.- powiedziałam do mojej kotki.. w sumie tylko ona będzie teśknić za tym domem tak samo jak ja...
-Vanessa kochanie idziesz?- ten głos, ta kobieta... w sumie nie jest najgorsza... ale.... dziwne dla mnie ,że jest z moim tatą...jest z nim dla jego pieniędzy czy na prawde go kocha? on jest przy niej szczęsliwy a ja pomimo to nie potrafie jej zakceptować..
-Schodzę. - odpowiedziałam oschle. wziełam kotke na ręce i poszłam na dół. po raz ostatni.. miałam łzy w oczach, ale za nic nie mogłam dać tego po sobie poznać..
-wszystko będzie dobrze kochanie, kocham Cię, damy rade.-powiedział do mnie Mat mój chłopak, bałam się ,że już po raz ostatni go widzę. Przytuliłam go mocno i pocałowałam. wyszeptałam do ucha ,że także go kocham. pożegnałam się z Jesicą, moją najlepszą przyjaciółką. wsiadłam do auta i odjechałam. patrzyłam cały czas na mój dom.. na moją przeszłość która po mału znikała w lusterku.. Nie mam pojęcia co teraz będzie? czy znajdę przyjaciół? czy mnie zakceptują? może to by nie było takie straszne  gdyby  nie to ,że cały czas myślałam ,że nie chce nowych przyjaciół, nie chce nowych wspomnień.. nie chce znowu stracić tego co dla mnie najważniejsze. czy na prawdę to wszystko się tu kończy? Nieee, tpo bzdura. To nie może być koniec. To tylko próbą jaką los mi każe przejść, no bo przecież ej.. Każdy przynajmniej raz w życiu musi przejść jakąś wielką próbę, los ciągle nas na nie wystawia.
Dam radę. Muszę dać.

18 kwietnia, 2012.
przyjechaliśmy tu  późnym wieczorem. Przez całą podróż myślałam tylko 'co teraz będzie, jak teraz będzie' mam te pytania w głowie cały czas. Dzisiaj jeszcze nie szłam do szkoły bo miałam zacząć chodzić od poniedziałku, więc cały piątek poświęciłam na rozpakowywanie się. Dom sam w sobie jest piękny. Ale jeszcze większy od tego w którym mieszkałam dotychczasz. Na dworze jest piękny wielki basen ze wspaniałym widokiem na jezioro i chyba tak na prawdę tylko to mi się tu podoba. Pokój mam duży i na całe szczęście daleko od Sindi. Szkoda trochę ,że daleko także od taty. zawsze byliśmy razem, ja on i mama.. jak miałam 7 lat mama zgineła a my zostaliśmy we dwoje.  Pamiętam jak było mi cieżko jak w nocy widziałam jak tato płacze. W dzień zawsze próbował być uśmiechnięty, wszystko abym nie widziała jak cierpi.
Gdy miałam 16 lat, przyprowadziłam Mata do domu, tato... sama nie wiem nie był zachowycony, chyba. Byłam z nim pół roku gdy nagle się pokłóciliśmy, nie była to jakaś mała sprzeczka. Pierwsza trochę poważniejsza kłótnia. Pamiętam ,że poszłam z koleżankami do klubu wiadomo po co- napić się. Gdy wróciłam do domu tato był wściekły. zapytałam o co mu chodzi, nie rozumiałam bo nie byłam aż tak napita, z resztą jestem nastolatką to chyba normalna kolej rzeczy. Ale on zaczął dopytywać czemu jestem pijana, czemu piłam, gdzie byłam, co sie stalo, potwornie krzyczał. Powiedziałam mu ,że pokłóciłam się z Matem i poszłam z koleżankami się rozerwać i wypiłyśmy pare drinków.. nie mogłam kłamać, bardzo się martwił, tato zaczoł płakać..
przeprosiłam go pytałam o co chodzi, nie chciał powiedzieć, kazał pójść mi do swojego pokoju. Gdy wstałam rano już czekał na mnie w kuchni.. Przeprosił mnie wtedy za swoje zachowanie, powiedział ,że ma straszny uraz do alkoholu. Powiedział ,że pokłócił się z mamą  napił się i pojechał do niej ją przeprosić, nie był bardzo wypity, na tyle ,że mógł prowadzić, to znaczy był w stanie prowadzić. Chciał zabrać ją na romantyczną kolacje, ja w tym czasie byłam na feriach u babci. Ponieważ był trochę podpity jechał dość szybko, zaczeła gonić ich policja powiedział do mamy 'zabawaimy się?' a mama się zaśmiała. Zaczął uciekać. Sam nie wiedział co robi, stracił panowanie nad kierownicą i stało się wjechał w nich rozpędzony samochód, zgniótł doszczędnie strone po której siedziała mama tato nie mógł sobie wybaczyć ,że przez niego mama nie żyje. Że to on przeżył a nie ona.
Wiedziałam o tej historii, tzn wiedziałam ,że mieli wypadek i mama zgineła, ale nie wiedziałam ,ze tak to wyglodało.. teraz wszystko stało się jasne.. to dlatego tato ciągał się po sodach, to dlatego ciąglę w  nocy sam na siebie wyklinał, wtedy tego nie rozumiałam.. przytuliłam go... powiedziałam ,żeby się nie martwił ,że to nie jego wina.. a on powiedział tylko 'nie sądziłem wtedy ,że słysze jej śmiech po raz ostatni'
Pare miesięcy póżniej poznał Sindi. Zawsze niby starała się być dla mnie jak przyjaciółka, ale cały czas nie umiem się do niej przekonać. I z jakiegoś powodu jej po prostu nie znosze.  Ale to już przeszłość, choć nie była za kolorowa zostawiłam ją w rodzinnym miasteczku, musze myśleć o przyszłości.
-Van idziesz na śniadanie? zrobiłam naleśniki-Sindi..
-nie jestem głodna.
-musisz coś zjeść.
-jadłam wczoraj.
- tak, wczoraj po południu..
-wieczorem jadłam kanpaki z tatą, być może nie widziałaś.
-no dobrze. ale zjedz coś potem.
-potem pójdę na lody.
-pójść z tobą?
-pójdę sama.
-no dobrze. - powiedziała i wyszła. Nareszcie. matko od czego ja mu tu zacząć.. różowo zielone ściany w misie, serio tato? musiałeś dać mi ten pokój? no nic.
skoczyłam do sklepu po farby. kupiłam delikatny Łosiosiowy i deikany karmel. wróciłam do domu spiełam włosy i zaczełam malować. Akurat umiałam malować, kiedyś z tatem malowaliśmy cały dom, nauczyłam się. w sumie nie szło mi to najgorzej. nagle wpada tata
-córeczko Eve pojedzie z tobą po nowe meble do twojego pokoju możesz kupić co zechcesz.
- na prawdę tato? o jejku dziękuje-przytuliłam go. cieszyłam się bo było w tym pokoju tylko stare łużko i rozlatująca się komoda. Eve to nasz kamerdyner, przyjaciel, księgowy. Jest jak członek rodziny, uwielbiam go. Spędziliśmy 3  godziny na zakupach jak wróciliśmy była 3 po południu. wspaniale.Meble mają przywieść dopiero za tydzień. Wyschły dwie ściany mogłam pomalować następne dwie. Zabrakło mi farby na trzecią scianę, długo się nie zastanawiając poszłam do sklepu po następną. Po drodze spostrzegłam świetną nieduża knajpkę z lodami, byłam trochę zmęczona a na dworze było wyjątkowy ciepło, więc postanowiłam się ochłodzić. Dopiero stojąc w kolejce uświadomiłam sobie ,że stoje starych, przetartych, brudnych od farby ogrodniczkach i byle jak spiętych włosach, nie przejeła się tym zbytnio ponieważ i tak nikt mnie tu nie znał, a ludzie nie mają tendencji do pamiętania twarzy, mogą znać kogoś przez długie lata a wystarczy ,że on ubierze się zupełnie inaczej, coś w sobie zmieni, a inny potrafią zastanawiać się kto to jest.
 Los chciał ,że gdy wychodziłam wpadłam z tym lodem na jakiegoś nieszczęsliwca. Potknełam się a mój wielki lód poleciał równomiernie na mnie i na wysokiego bruneta. Złapał mnie żebym do końca się nie wywróciła, zaśmiał się, miał piękny uśmiech, taki szczery, już wiedziałam ,że na pewno nie będzie miał mi za złe tego co właśnie się stało. Z grzeczności zaczełam go przepraszać a on grzecznie się smiejąc powiedział patrzać na mój brudny ubiór ,że mała plamka mi i tak nie zaszkodzi. Zaśmiałam się tylko grzecznie, byłam już nieźle zmęczona a nie chciałam być nie miła.
-mieszkasz tu? nigdy Cię nie widziałem.
-tak, tak, ale przeprowadziłam się dopiero wczoraj.
-tak myślałem tak ładną dziewczyne na pewno bym zapmiętał- ładną? co on gada? jestem cała brudna od farby w starych ogrodniczkach i byle jak spietych włosach, ładnie wyglodać po prostu nie mogłam, ale tylko miło się zaśmiałam.
- muszę isć. Pa miłego wieczoru.
- do zobaczenia - uroczo się uśmiechnął.
wróciłam do domu, skończyłam malować, na szczęście chociaż łóżko dostarczyli w ten sam dzień, na resztę mebli muszę jeszcze poczekać.

2 komentarze:

  1. Hej kochana!
    Przeczytałam i komentuje! Zaczyna się całkiem całkiem! Masz ciekawy styl pisania, nie nudzisz i fajnie opisujesz. Naprawdę piszesz tak luźno i lekko, że fajnie się wszystko czyta. Pomysł na opowiadanie widać, ze jest i chciałabym wiedzieć już więcej o losach bohaterki.
    Podoba mi się historia taty Vannessy. Jest tragiczna, wiem, ale to pokazuje własnie dlaczego taki jest i np. dlaczego w tedy, gdy wróciła po piajku na nią nakrzyczał. Ciekawi mnie relacja między Sindi, a bohaterką. Może ich znajomość się zmieni z biegiem czasu i będą umiały się lepiej dogadać...
    I pojawił się już nowy bohater. Mmm...Ciekawe czy zawita na dłużej w życiu Vanessy. Coś czuję, że taki i nie mogę się doczekać.
    Co do treści takiej graficznej to znalazłam kilka błędów i jak będziesz chciała to mogę ci napisać na gg, ja też robię ich mnuuuuuuusto, więc się nie przejmuj!
    Cieszę się, że wróciłaś! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Życzę CI weny i do zobaczenia!
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo<3 Napisałam Ci na gadu ,że możesz napisać mi te błędy, super ,że komuś chce się je zauważać, bo ja sama nie jestem w stanie siedzieć z słownikami i wszystko sprawdzać, sama rozumiesz:) Dziękuje bardzo <3

    OdpowiedzUsuń