- wstawaj kochanie.
- nie, tato nie chce tam iść. zostane dzisiaj w domu
- maleńka dzisiaj twój pierwszy dzień, jadę do pracy. Kocham Cię. Powodzenia.
- też Cię kocham. - Wyszedł. Polecałam jeszcze pare minut, wstałam odsłoniłam rolety, wziełam szybki prysznic, znalazłam w walizce krótkie czarne spodenki i luźny t-shirt, nie miałam zbytnio ochoty przywiązywać wagi do mojego ubioru, nie zbyt obchodziło mnie co Ci ludzie tu o mnie pomyślą. Pomalowałam jeszcze tylko deliktanie oczy,rozpuściłam włosy, wziełam luźną torbę spakowałam co trzeba. spojrzałam w lustro i powiedziałam w duchu 'powodzenia'
zeszłam na dół.
-zawioze Cię.- odezwała się Sindi
- przejdę się.
-nalegam. chodź zjesz coś jeszcze
-chce się przejść. NIe jestem głodna. - załozyłam buty i wyszłam bez słowa
Po dość długiej wedrówce dotarłam wreszcie do szkoł.
spojrzałam na plan pierwsza matma, czy mogłoby być lepiej?
Ale mineło po mału, jestem w fajnej klasie, mili ludzie, na prawdę dobrze mi się trafiło
potem biologia i chemia. Chyba sobie ze mnie żartują, żadnych luźnych lekcji.
Wyciągnełam książki z szawki, usiadłam na ławce i czekałam aż zadzowni dzwonek, siedziałam sama, nie miałam się do kogo odezwać,ale w sumie mi to zbytnio nie przeszkadzało, w klasie miło mnie przywitali, moja dotychczasowa klasa liczyła około 20 uczniów a szkoła sama w sobie do największych nie nalezała, z kolei ta szkoła była wielka, a moja klasa miała około 40 uczniów.
Na następnej przerwie podeszła do mnie dziewczyna, ładna nawet bardzo ładna, ubrana podomnie jak ja, miałam piękne brązowe włosy do pasa.
- Heeej, jestem Liza- miło się uśmiechnełam
- Vanessa, miło mi
-jesteś tu nowa?
-tak wporowadziłam się w czwartek do tego miasta.
-a więc jak podoba Ci się nasze miasto?
-jest w porządku, jeszcze muszę cała zwiedzić, pójść na jakieś zakupy, rozerwać się, sama wiesz
-jeśli chcesz możemy razem gdzieś wyskoczyć, pokarze Ci gdzie są najlepsze sklepy i dobre jedzenie-ciąglę się uśmiechała
-było by super-odwzajemniłam uśmiech.
Usiadła kołomnie i gadałyśmy o wszystkim przez całą przerwe. Wydaje się miła. na następnej lekcji okazało się ,że chodzimy razem do klasy. Miałyśmy jeszcze 3 lekcje. po lekcjach razem wróciłyśmy do domu, co lepsze mieszkała 4 domy odemnie. Super mi się z nią gadało.
po powrocie do domu poszłam odrazu do pokoju, przestawiłam walizki i zrobiłam miejsce na moje nowe meble na którę czekałam już z utesknieniem. Wieczorem postanowiłam pójść na lody, spotkałam tam Lize.
Siedziałyśmy i gadałyśmy znowu o wszystkim. Spotkałyśmy wiele jej znajomych, wszyscy bardzo mili, i 'ogarnięci'. Potem przyszedł niejaki Mark, dość wysoki blondyn o jasnych oczach, Liza mówiła że bardzo jej się podoba ale jej stosunki to narazie tylko kolega i koleżanka. Rozmawiałam z nami chwilę, wydaje się być mili, jak większość ludzi w tym mieście. Wróciłam do domu po 21 zjadłam kolacje, poszłam pod prysznic. Przebrałam się w piżame. spojrzałam w lustro i pomyślałam 'może wcale nie musi być tak źle jak mi się wydawało'
Połozyłam się spać przed samym zaśnięciem zadzownił do mnie Mat, bardzo się ucieszyłam bo brakowało mi jego głosu, ale przez to całe zamieszanie zapomniałam nawet odpisać mu na smsy. Rozmawialiśmy chyba do 2 w nocy aż w końcu usnełam przy telefonie.
23 kwietnia, 2012.
Dzisiaj środa. Rano zadzowniła do mnie Jesica. Miałam do szkoły na dziesiątą więc trochę sie nagadałyśmy.
z Lizą mam coraz lepsze kontakty. Wczoraj przesiadziałyśmy cały dzień w pizzeri gadając tak o po prostu o wszystkim. Mało się znamy a może gadać o wszystkim, to fajne. z Jesicą gadałyśmy tylko o butach, generalnie o ciuchach. nie chodziłyśmy do pizzeri ani na lody. w sumie mało jadałyśmy chciałyśmy utrzymać figure. w szkole wszyscy nas 'lubieli', w sumie nie wiem po co się z nią przyjaźnie, ale chyba lubię jej towarzystwo, wiem jedno, zmieniłam się odkąd tu przyjechałam. W wilkinson byłam nie wysoką cwaną blondynką zawsze w idelanych włosach, makijażu i ciuchach, a i oczywiście z chłopakiem z drużyny, wszystkie dziewczyny mi zazdrościły, ale Mat ma w sobie coś po za pozycją, coś co mnie przyciąga, sama nie wiem. Nie rozumiem tylko czemu teraz stałam się taka jak przed pójściem do liceum? Może to Ci ludzie, ta atmosfera, ten brak rywalizacji, w tym mieście, sprawił ,że nie czuję chęci bycia lepszą od innych. Czuję jakbym uwolniła się z czegoś co mnie dusiło.
-Hej wstałaś? Twój tato pojechał do pracy kazał Cię przeprosić ,że nie mógł przyjść i się z Tobą przywitać..- To była Sindi. Matko po co ona tu przychodzi, ma taki pokorny głos, oj kto by pomyślał.
-chyba się puka, prawda?
-tak, masz rację, ym.. przepraszam, już wychodzę.
wstałam wziełam prsyznic i się ubrałam. jak zwykle pomalowałam lekko oczy i rozpuściłam włosy,
zaszłam po Lize, ale powiedziała ,że dziś odpuszcza sobie szkoły ponieważ nie czuje się najlepiej, umówiłyśmy się ,że spotkamy się po południu.
Szłam sama a droga jakby była tysiąc razy dłuższa niż zawsze, nagle koło mnie zatrzymało się piękne sportowe czarne auto, koleś który siedział w środku kogoś mi przypomniał jednak nie mogłam powiązać faktów
-Prawie Cie nie poznałem bez farby we włosach i na ciuchach-uroczo się zaśmiał, odrazu wiedziałam ,że to chłopak z lododajni-gdzie tak idziesz?
-Do szkoły-powiedziałam niezbyt zadowolona bo na prawdę szczerze nie miałam ochoty iśc do szkoły na 8 godzin lekcji i sprawdzian z biologi, której tak bardzo nienawidziłam.
-Wsiadaj podrzucę Cię.
-Niee, naprawdę nie trzeba, przejdę się spokojnie-odmówiłam, przecież nie znałam nawet jego imienia.
-Oj nie marudź, wsiadaj, nalegam.
-Nie odczepisz się, prawda?-spytałam miło się uśmiechając
-Nope.-jak zwykle uroczo się zaśmiał.
Wsiadłam do auta. Miło mi się z nim rozmawiało, ma na imię Charli, gdy tylko dojechaliśmy do szkoły odrazu zobaczyłam wysoką 'sztuczną' blondynkę oburzoną na mój widok.Charli wysiadł a ona rzucając mu się na szyje zaczeła zachowywać się jak typowa idiotka. Charli tak na oko miał z 180cm z groszami, ona była z nim praktycznie równa ale odejmujać jej z 10centymetrowe obcasy miała może z 175, ja miałam 162, w płaskich butach czułam się malutka, ale nie odjeło mi to pewności siebie gdy ta z krzywą miną skierowała w stronę Charliego
-kim jest ta dziewczynka z drugiej klasy?-domyśliłam się ,że Charli jest rok starszy a ona w jego wieku
-To jest Va-zaczął Charli
-Vanessa-wtrąciłam i szyderczo się uśmiechnełam
-Laura- wyciągnełam do mnie rękę z obrzydzeniem, widząc Kath, znajomą z klasy pomachałam jej na znak ,żeby na mnie zaczekała udając ,że nie widzę opalonej sztucznie ręki niejakiej Laury, jak się domyśliłam, dziewczyny Charliego.
-To ja już pójdę, dzięki Charli ,że mnie podziowzłeś.
-Polecam się na przyszłość-powiedział to dość zalotnie a Laura miała minę jakby chciała mnie pożreć żywcem, ale nie przeszkadzało mi to.
Razem z Kath poszłam na zajęcia. O dziwo dość szybko mineło szybko 6 godzin w szkole, już zbierałam się na dwie ostatnie lekcje aż nagle zobaczyłam jak Laura zblizą się w moją stronę.
-Słuchaj kochanie-chyba chciała być groźna, ale powiedziała to tak śmiesznie ,że aż się lekko zasmiała- nie obchodzi mnie czy Charli Cie podwiózł czy sam nalegał, czy to o to prosiłaś, w to drugie wierze bardziej, ale on jest po prostu miły, nie rób sobie wielkiej nadzieji co do niego, uwierz ,że ja i on tworzymy związek idealny, nie będzie marnował czasu na kurdupla z drugiej klasy, więc radzę dać sobie spokój i usunąć się w szary kont, tam gdzie Twoje miejsce.
-Jesteś śmieszna. Powiem Ci tak, jakbym chciała komuś odbijać tu chłopaków to zrobiłabym to bez problemu, ale nie jestem taka jak Ty, bo halo, przyznaj się ilu już dziewczyną odbiłaś kogoś? Daj spokój Lara czy Laura, jak kolwiek Ci tam na imię, mam swoje życie, Tak masz rację, Charli jest miły, ale nie mam zamiaru Ci go odbijać, i w sumie to widzę ,że czujesz się zagrożona bo gdyby tak nie było nawet byś teraz nie marnowała ani swojego ani mojego czasu, więc jeśli czujesz we mnie taką konkurencję to lepiej mnie zbytnio nie denerwuj, bo mylisz się jeśli myślisz ,że jestem biedną kruszynką która teraz pójdzie płakać bo wytapetowana, tleniona blondynka jej grozi, żegnam cieplutko-Laura stała jak wmurowana, chyba za bardzo nie wiedziała do kogo podchodzi, przecież kiedyś to ja byłam ta 'najlepsza' w szkole, została mi po tym tylko pewność siebie, owszem, zmieniłam się, ale nie dam sobą pomiatać.
Następne dwie lekcje do PO, szybko mineło, miły nauczyciel, dobrze uczy, aż chce się go słuchać. wyszłam ze szkoły a na parkingu stał Charli, miło się uśmiechnął więc odśmiechnełam się i poszłam w swoją stronę, za chwile czułam jak ktoś mnie chwyta za ramię, odwróciłam się i ktoż mógł to być inny jak nie Charli.
-Podwioze Cię, chyba tym razem nie muszę być namolny?
-W sumie to w porządku.
Jechaliśmy już pare minut aż nagle zaczął
-Słyszałem ,że Laura dzisiaj do Ciebie podeszła. Coś się czepiała?
-Nie nic takiego, napewno nic czym warto się przejmować.
-Dobrze ,że masz takie podejście. Laura jest.. dość dziwnym typem człowieka, myśli ,że wszystko jej się należy, chce być najlepsza. Jakby Ci nie dawała spokoju to mów, pogadam z nią.
-Nie spokojnie, daje sobie radę, przecież nie gryzie-zażartowałam
-Ale potrafi wyprowadzić człowieka z równowagi-westchnął
-Może to nie moja sprawa.. Ale skoro takie masz o niej zdanie to czemu się z nią umawiasz?-Charli zaczął się zastanawiać jakby sam sobie nie potrafił odpowiedzieć.
-Głupio trochę, ale chyba musiałbym się nad tym dłużej zastanowić, to bardziej skomplikowane niż Ci się wydaje-zaśmiał się.
Dojechaliśmy do domu po następnych 5 minutach.
Przyszłam, odłozyłam torbę i odrazu pobiegłam powiedzieć Lizie jak to królowa Laura dzisiaj do mnie 'przemawiała', haha. Razem z Lizą śmiałyśmy się z niej przez dobre pare minut, potem obejżałyśmy film. Około 19 byłam w domu, umyłam się,zjadłam kolację i zadzowniła do mnie Jesica. Opowiedziałam jej o wszystkim co się u mnie dzieje, o ludziach o szkole, a ona? Ona zaczeła odpowiedziała 'to fajnie, ale słuchaj jakie świetne buty dzisiaj dorwałam blablabla', potrafi mówić tylko o jednym, dziwie sie ,że przez taki czas jeszcze mnie to nie zmęczyło. Około 10 zadzownił Mat, spytał co u mnie, rozmowa się coś nie kleiła, rozmawialiśmy może z 10 minut, poszłam spać przed 23.
27 kwietnia 2014.
Jessica i Mat nie dzownili od środy, weszłam na internet zobaczyć co u nich. Moja paczka zawsze miała tendencje do dzielenia się swoim życiem na Facebboku czy Twitterze.
Tak jak myślałam w sobotę odbyła się impreza, jedna z koleżanek wrzuciła masę zdjęć.
Przeglodając je, nie mogłam uwierzyć własnym oczą w to co widze, na paru zdjęciach widniał w tle Mat i Jesica namiętnie się całujący.
Jak moja najlepsza przyjaciółka i mój chłopak mogli mi to zrobić?
Znaczy w porządku, rozumiem Jesica zawsze była pusta, ale Mat? Wydawał się mądrzejszy, przecież..
Nie mogę po prostu uwierzyć w to co widziałam.
Leżałam całą niedziele w łóżku o 18 zadzownił Mat
-Hej, hej kochanie, co tam? jak tam? radzisz sobie?-zaczął jakby nigdy nic.
-Radziłam dopóki nie zobaczyłam jakim jesteś chujem.
-chwila, chwila, o czym Ty teraz mówisz?
-nie udawaj, mówie o Tobie i Jesice, fajnie się bawiliście wczoraj na imprezie we dwójke?
-nie rozumiem o czym Ty mówisz, kochanie
-nie mów już tak do mnie. Już nic najlepiej do mnie nie mów, nie chce Cie znać. Zapomnij o mnie.
-Ale Van-zaczął ale po chwili się rozłączyłam.
Dzwonił jeszcze kilka razy przez następną godzine, później dał sobie spokój. O 20 zadzowniła Jesica, nie mam pojęcia co miała mi do powiedzenia ale nie miałam najmniejszej ochoty z nią rozmawiać.
29 kwietnia 2014.
nie poszłam do szkoły, co ja robię, nie poradzę sobie.. ale narazie to nie mogę pozbierać myśli, jak to możliwe?
dostałam sms:
'czemu nie ma Cię w szkole? stało się coś?' od kogo to? nie znam tego numeru więc nie odpisuje.
Liza dzowniła do mnie porozmawiałam z nią i powiedziałam jej wszystko. obiecała ,że przyjdzie do mnie po szkole. Jest kochana, tak się martwi. Jesica nigdy nie pytała czemu mnie nie ma w szkole, czy ogólnie czy coś sie stało. to była przyjaźń? poznałyśmy się w w 1 klasie liceum, zostawiłam wtedy mój stary tryb życia, zostawiłam dawnych przyjaciół, zmieniłam się strasznie przez te dwa lata.
przyszła Liza, przytuliła mnie i bardzo pocieszyła. siedziała u mnie do 10 w nocy, potem ją odprowadziłam z tatą i wróciliśmy do domu. Poszłam pod prysznic i spać.
30 kwietnia, 2012.
znowu nie poszłam do szkoły.. nie wychodze z domu od tamtej niedzieli jedynie aby odprowadzić Lize ale to za ledwie pare kroków od mojego domu.
Sindi co chwile przynosi mi jedzenie, proponowała ,że ze mną porozmawia, sama nie wiem co mnie natchenło ale powiedziałam jej o wszystkim, a ona, ona mnie przytuliła, pocieszyła. jest na prawdę mądra. nigdy nie miałam okazji z nią porozmawiać. być może powinnam dać jej szanse? nigdy nie zastąpi mi MATKI. NIGDY. ale wiem ,że do tego nie dąży. słyszałam jak płakała do taty ,że musi odejść od niego bo ja jej nie nawidze. pamiętam to. powiedziała wtedy 'bardzo Cię kocham, ale nie chce żeby Twoja córka mnie nie akceptowała, bo w końcu znienawidzi także i Ciebie.... nie chce się wtrącać na miejsce jej mamy.. chce tylko z nią rozmawiać, normalnie rozmawiać..' w końcu tato ją przekonał aby dała mi czas. może ona na prawdę go kocha? może na prawdę zależy jej na mnie, na nas? może chce stworzyć rodzine? może źlę ją oceniłam?
zostałam dzisiaj sama z Sindi w domu, kryje mnie przed tatem ,że nie chodze do szkoły. ale sama mówi ,że w końcu muszę tam iść.
leżałam tak gdy nagle przyszła Sindi i powiedziała ,że mam gościa powiedziałam niech wejdzie bo byłam pewna ,że to Liza.
nagle wchodzi Charlie
-Hej.. jak się odnajdujesz w tym domu? jest wielki
-co ty tu robisz?
-przyszłem bo nie wiem co się z Tobą dzieje, Liza nic mi nie chciała powiedzieć..
-nie nic takiego. usiądź jeśli chcesz.
-fajny kolor ścian, jednak lepiej komponował się na Tobie- pierwszy raz się zaczełam śmiać. obydwoje zaczeliśmy. - no dobra koniec żartów, mów co się dzieje.- siedziałam z nim na łóżku.. powiedziałam ,mu o wszystkim chociaż nie wiem czemu jak mówiłam o tym tylko Lizie i Sindi. a on.. przytulił mnie, płakałam.. tak mocno się w niego wtuliłam ,że było mi na prawdę dobrze.. jest taki kochany.
-Już dobrze piękna
-Dziękuje-cicho wyszeptałam.
1 maj, 2012.
Charlie i Liza namówili mnie żebym szła do szkoły. sama nie wiem jak się usprawiedliwie. nie chce żeby tato się dowiedział ,że nie chodziłam a tym bardziej nie chce aby wiedział ,że Sindi o wszystkim wiedziała.
dzisiaj było w miarę dobrze. tak.. W MIARE... siedziałam i nadal myślałam czemu oni mi to robią?
Dzisiaj zaczyna nam się majówka, byłam ostatni dzień więc w porządku, dam jakoś radę.
a co raz częściej zastanawiam się nad sobą.. czy tutaj jestem sobą? może rzeczywiście przez te nicałe dwa lata w liceum bardzo się zmieniłam.. a tutaj staje się taka jak kiedyś? ale nie przeszkadza mi to.. podoba mi się to. podoba mi się to ,że z Lizą dogaduje się lepiej niż zJesicą.. możemy obżerać się, bekać zachowywać jak świnie gdy jesteśmy same. może być takie naturalne, możemy powiedzieć sobie o wszystkim..
kim byłam? kim jestem teraz?
czemu stałam się inna?
eh... nie mam ochoty o tym myśleć, powinnam cieszyć się teraźniejszością.
już prawie zasypiałam gdy nagle zadzownił do mnie Mat..
-Hej Van, pogadajmy. To między mną a Jesicą to jeden wyskok, byliśmy nieźle nawaleni, przepraszam ale na prawdę tego nie chciałem
-Nie chce Cię znać, nie dzowń do mnie już nigdy, proszę Cię tylko żebyś dał mi spokój
-Zachowujesz się jak niedojrzała, rozpieszczona gówniara-nagle zaczął na mnie potwornie krzyczeć, chciał powiedzieć coś jeszcze ale w przełyku poczułam mocny ucisk i wiedziałam ,że nie dam rady wydusić z siebie już ani słowa. Rozłoczyłam się, nie chciałam dawać mu satysfakcji ,że mnie zranił.
-hej możesz do mnie przyjść? proszę.
-Van miałam CI napisać ale nie mam kasy na koncie, moi rodzice dzisiaj kazali mi z nimi jechać do rodziny na majówke. ale co się stało? czemu płaczesz?- odpowiedziałam jej o wszystkim, pocieszyła mnie choć tylko przez telefona a jednak, jestem pewna ,ze Jessica nie umiałaby.. ba! nawet by nie próbowała, nie chciała..
mój tato pracował tej nocy więc byłam sama z Sindi. przyszła do mnie, pytała co sie dzieje, rozmawiałam z nią, znowu. oficjalnie mogę stwierdzić że nie jest taka zła i ,że na prawdę się stara i zależy jej na mnie i tacie..
gdy Sindi poszła leżałam jeszcze chwilke, pół godziny temu już prawie zasypiałam a teraz nie mogę zmrużyć oka.. nagle przyszedł sms z nieznanego numeru 'nie ma za co :* -Liza' pewnie napisała od mamy.. ale o co chodziło? nie miałam pojęcia.. za nie całe 3 minuty ktoś zapukał do drzwi..
-wejdź Sindi.
- a ja też mogę wejść?
- Charlie?
- We własnej osobie, hehe.. Liza mi o wszystkim powiedziała nie bądź na nią zła..
- jak ci powiedziała?
- zadzowniła do mnie z butki i powiedziała ,że jesteś smutna i że nie może być przy Tobie. poprosiła żebym przyszedł i z Tobą pogdał, co się dzieje?-opowiedziałam mu o wszystkim, znowu. chyba mu ufam.. jak przyjacielowi. jest wspaniały i kochany z tym ,że się tak o mnie troszczy....
2 maja, 2012.
Charli pojechał dopiero po 4 w nocy, odprowadziłam go, poszlam się umyć i spróbować zasnąć.
nie mogłam spać zeszłam na dół w salonie siedziała Sindi, podeszłam do niej od tyłu i przytuliłam z góry, tak jak zawsze przytulałam się do taty..
-heeeej, mogę się przyłączyć?
- jasne, siadaj. Charlie już poszedł?
- Tak.. ej słuchaj Sindi musimy pogadać..
-no słucham
- bo chodzi o to.. chodzi o mnie.. dobra powiem w prost.. chciałam Cię przeprosić.. przeprosić ,że zachowywałam się jak stuknieta małolata, że robiłam Ci tyle rzeczy na złe, że tak Cię nie lubiłam, że nie dałam Ci szanse tylko z góry Cię oceniłam.. Przepraszam.. też ,że nigdy nie daałam tacie nic o Tobie mi powiedzieć, że nawet Cie nie znając nienawidziłam Cię.. Nie wiem, ale jessteś sporo młodsza od mojego taty, bardzo ładna. Sama wiesz jak w takich czasach patrzy się na takie związki, zawsze starałam się mieć własne zdanie we wszystkim a tu po prostu zachowałam się jak niedojrzała małolata.
-Vanesa, jestem nawet starsza od Twojej mamy, Twoja mama była 5 lat starsza od taty, a ja jestem za ledwie dwa.
-jak to? byłam pewna ,że o 9,10,15... lat... Sindi tak Cię przepraszam...
- nic nie szkodzi.. Vanessa, nigdy ale to nigdy nie chciałabym zająć miejsca Twojej mamy.. wiem jaką była cudowna kobietą.. na prawdę.. w życiu nie chciałabym Ci jej odebrać.. chciałabym być dla Ciebie kimś bliskim, ale wiem ,że nigdy ale to nigdy nie będę dla Ciebie jak matka. nawet bym nie próbowała, nie myśl tak proszę.. i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak się ciesze ,że nasze kontakty się poprawiły.. że mnie akceptujesz.. kocham Cię jak córkę, ale NIGDY nie zajmę miejsca Twojej mamy, na prawdę. jesteś dla mnie ważna, Ty i Twój tata... kocham was i chciałabym żebyśmy tworzyli rodzine.. ale nie chce zajmować miejsca Twojej mamy, ani w jakikolwiek sposób Ci ją odbierać.. Chce być Ci bliska.. po prostu..
- Sindi, przepraszam strasznie przepraszam- rozpłakałam się po tym co powiedziała..
-już dobrze nie szkodzi- przytuliła mnie mocno.. to cudowne uczucie.. nigdy nie miałam przy sobie mamy, dorosłej kobiety która mi doradzi, pomoże.. Sindi nie zastąpi mi matki, ale może być dla mnie jak matka.. nagle do domu wszedł tato..
-heeej?- był lekko zdziwiony naszym widokiem..- co się stało czemu płaczecie?
- nic się nie stało tato jest jak najbardziej w porządku, na prawdę- usmiechnełśmy się z SIndi do siebie.. -chodź tu do nas- tato przyszedł i przytulił nas obydwie- przepraszam Ciebie tato też za swoje zachowanie..
-już dobrze maleńka. Kocham was dziewczyny..
uwilebiam te chwile.. uwielbiam tą noc, spędzoną z Charlim, a potem wspaniała rozmowa z Sindi. wszystko zaczyna się układać.
3 maja, 2012.
gdy wstałam zeszłam na dół, tato i Sindi jakby do czegoś sie szykowali.
-heej, co robicie?
-jedziemy z Twoim tatą na wycieczke. chcesz może z nami jechać?
-haha, nie dziekuje, bobądźcie dzisiaj sami.
-bądź grzeczna malutka- tato pocałował mnie w czoło
-zrobiłam Ci obiad jest w mikrofalówce
-dziękuje, paaa- zjadłam najpierw śniadanie i poszłam oglodać tv. załozyłam kórtkie spodenkii luźną koszulke ponieważ było bardzooo ciepło..nagle ktoś zapukał do drzwi.. wrócili już?- pomyślałam.
-heej, gotowa?- o matko Charlie! zapomniałam ,że się z nim umówiłam.
-o matko przepraszam Cię całkiem zapomniałam daj mi chwile pójdę się..
-wyglodasz slicznie -przerwał mi.. nie rozumiałam go.. ślicznie? w byle jak spietych włosach wytartych spodenkach, i luźnej koszulce? - z resztą jak zawsze..
-co jak zawsze?- zamyśliłam się..
-jak zawsze jesteś piękna.
-haha no dobrze wiedź wezme tylko telefon i możemy iść.- dziwiłam się ,że od jakiegoś czasu nie widywałam go z Laurą, a on spędzał ze mną dość sporo czasu, rozumiem byliśmy jak przyjaciele, ale Laura nie miałaby nic przeciwko? Byłam ciekawa, ale głupio było mi spytać.
poszliśmy najpierw do kina, potem na pizze, fajnie się przy nim czuje, tak swobodnie... prawie jak przy Lizie, no wiadomo ,że nie aż tak bo nie robie z nim konkursu na bekanie, hahaha. a no właśnie muszę zadzwonić do Lizy. ale to wieczorem. gdy zjedliśmy pizze zabrał mnie do wesołego miasteczka, haha wygłupialiśmy się jak dzieci było świetnie. byliśmy potem nad jakiś jeziorem, było cudnie, po prostu cudnie. siedzieliśmy spokojnie gdy nagle Charlie wziął mnie na ręce i wrzucił do wody. ogólnie on jest świetny! nie byłam zła ,że moje włosy teraz wyglodały jeszcze gorzej, nie były już spiete ale za to całe mokre. trochę posiedzieliśmy jeszcze i poszlismy na lody, Charlie poszedł do toalety a do mnie podszedł Mark.
-hej możemy pogadać?
-jasne. coś się stało?
- nie nic takiego.. głupi mi o tym mówić.. głupio mi o to pytać, ale co Liza o mnie sądzi?
-że jesteś w porządku.- nie mogłam mu przecież powiedzieć ,że ona szaleje na jego punkcie..- a czemu pytasz?
-bo dla mnie jest świetną dziewczyną.. taką miłą, naturalną.. no dobre nie będę owijał powiem w prost- podoba mi się.. chciałbym liczyć na coś więcej niż tylko przyjaźń.. mogłabyś z nią jakoś suptelnie pogadać?
-jasne, nie ma sprawy.
- dzięki wielkie.- odszedł i za chwile wrócił Charlie, siedzieliśmy w kafejce i gadaliśmy, nawet nie wiem kiedy mineły 3 godziny, przy nim zawsze szybko płynie mi czas, a wydaje mi się ,że tak wolno..
-o jej, późno już. powinniśmy już iść..
-szkoda.. ale rzeczywiście jest puźno.. chodź odwioze Cię.
- nie. nie kłopocz się przejdę się to nie daleko
-nalegam.
-no dobrze, dobrze.- jechaliśmy może coś około 10 minut. byliśmy pod moim dodem,szybko wysiadł i otworzył mi drzwi. odprowadził mnie pod same drzwi, to takie urocze, na prawdę.
otworzyłam drzwi taty i Sindi jeszcze nie było, nagle zaczął padać deszcz, obydwoje zaczeliśmy się smiać. a ja się pośliznełam. tak cudownie mnie złapała żebym tylko się nie wywaliła, staliśmy na ganku i już miałam wchodzić do domu gdy złapał mnie za reke i odwrócił w swoją stronę.
-dziękuje za dzisiajm było wsapniale.- i lekko pocałował mnie w policzek.
To było miłe ale dość dziwne, nie wyglądało to jak pocałunek przyjaciela, patrzyliśmy sobie w oczy, pociągał mnie, ale nie mogłam sobie pozwolić na coś więcej niż przyjaźń, przecież taka nie jestem, on ma dziewczynę a ja swoje zasady. Ale postanowiłam spytać.
-ej Charlie?
-tak?
-Laura nie ma nic przeciwko temu wszystkiemu?przepraszam ,że tak pytam ale jest strasznie zazdrosna..
- to już nie jej sprawa co robie.
-jak to już?
- no bo widzisz, kiedyś spytałaś mnie jeśli się nie mylę, czemu z nią jestem, skoro wiem jaka jest narcystyczna i nie jestem z tego zbyt zadowolony. Powiedziałem Ci ,że musiałbym się zastanowić, wieczorem leżałem i zastanawiałem się nad tym, sam sobie nie potrafiłem odpowiedzieć dlaczego ją lubie. Z koleji gdy pomyślałem o Tobie, o Marku czy nawet o Lizie, miałem mnóstwo powodów do wymieniania dlaczego lubie wasze towarzystwo. Z nią byłem tylko na pokaz? Sam nie wiem, to była dziwna znajomość, wszystko robiliśmy razem, łaczyła nas chyba tylko więź fiz.. a z resztą, nie ważne, to już przeszłość-wiem ,że chodziło mu o sexs, ale co mnie to w sumie, przecież to ich sprawy, ja z Matem tego nie robiłam, ani z nikim, nie wiem ale czuje ,że jeszcze nie jestem gotowa.
-ale wszystko w porządku? - nie wiedziałam za bardzo co mam powiedzieć
-taak, nie wiem ale czuje się lepiej po rozstaniu niż przed.-uśmiechnął się, więc również się odśmiechnełam
-dobra ja już idę, zaraz wróci tato z Sindi, pa
-do zobaczenia Van.
Wróciłam do domu, zjadłam kolację sama, umyłam się, zadzowniłam do Lizy i poszłam spać. NIe mam pojęcia o której wrócił tato z Sindi ale pewnie późno bo sama zasnełam przed 2 w nocy.
7 maja, 2012.
dzisiaj dopiero do szkoły. zobaczę się wreszcie z Lizą, tak się ciesze nie widziałam jej przez całą majówke..
a propo majówki.. było świetnie, spędzałam dużo czasu z tatą i Sindi. z tatem byłam blisko ale z Sindi zbliżyłam się jeszcze bardziej. jest super! żałuje że od początku nie dałam jej szansy.
z Charlim spędzałam jeszcze więcej czasu, jest świetny. Naprawdę wspaniały przyjaciel.
poszłam rano po Lize odrazu rzuciłyśmy się sobie na szyje. zadzowniła do nas kolezanka i powiedziała ,że dzisiaj mamy lekcje przesuniete na 10. kurde, a my tak wczesnie wstałyśmy.. no ale nic. Lizy mama powiedziała żebym nie szła do domu tylko u nich poczekała, Liza tym bardziej tego chciała. jej mama zrobiła nam śniadanie i wgl było świetnie. nie mogłyśmy się z Lizą nagadać. w półdo dziesiątej wyszłyśmy do szkoły. byłyśmy w szkole szybko mineły nam 4 lekcje. wracałyśmy przez park gdy nagle usłyszałyśmy głos Charliego i jakiegoś kolegi, zatrzymałyśmy się koło drzewa ,żeby nas nie widzieli..
-daj sobie z nią spokój nie widzisz że laska jest trudna
-i to mnie w niej kreci
-Charlie nie poznaje Cię. zawsze szukałeś laski żeby poruchać a teraz co? nie wierze ,że się zmieniłeś..
-to lepiej uwież.
-hahahahahahahahha
-słuchaj Liam, ona jest inna.. na prawdę mi na niej zależy.. moja przeszłość wcale nie musi oznaczać ,że tym razem chcą ją tylko przelecieć...
-hahaha znam Cię za dobrze hahaha- Charli się zaśmiał i razem poszli dalej tak ,że ich nie słyszałyśmy.. jak stałam przy drzewie tak ssunełam się na dół... co to miało być? jego kolega się zaśmiał i on tak samo, nie zaprzeczył tym razem.. może faktycznie chce mnie tylko przelecieć? ale z niego.. eh... siedziałam i same zaczeły mi lecieć łzy..
-EJEJEJEJEJEJ! Van, Van, Van nie płacz, to jeszcze nic nie znaczy- zaczeła przytulać mnie Liza
-jak to nic nie znaczy?! sama słyszałaś, on się zaśmiał a Charli nie zaprzeczył tylko zaśmiał się tak samo. to śmieszne. jest taki sam jak każdy. a ja głupia...
-nie ! nie jesteś głupia. to on jest głupi ,że nie docenia takiego kogoś jak Ty. jesteś wspaniałą dziewczyną nie przejmuj się nim.
- wiesz co masz racje w sumie nic między nami nie zaszło. trochę się do siebie zbliżyliśmy, ale to wcale nic nie oznacza. mam go gdzieś.
- no właśnie nie potrzebny Ci taki chłopak co myśli tylo o jednym...
- hahaha w sumie to źle trafił bo ja z nikim tego jeszcze nie robiłam, hahaha- wyznałam to Lizie, bo w tej szkole każdy chwalił się ile to już razy z kimś sypiał, nawet dziewczyny.. dla mnie to troche śmieszne.
-hahahaha nie przejmuj się, ja też nie - zaśmiałyśmy się i poszłyśmy.Liza odporowadziła mnie do domu, w sumie dlaeko to nie było. zjadłam obiad, znowu zwierzyłam się Sindi, fajnie ,że ją mam. powiedziała mi ,że bardzo jej przykro ale ,że są tacy chłopacy, tak próżni i że jestem wspaniała dziewczyną i nie powinnam się nim przejmować bo nie jest mnie wart. to miłe jaka dla mnie jest. zachwouje się jakby miała sama dzieci... nie no ale to nie możliwe przecież odkąd ją poznałam nie było żadnej mowy o żadnych dzieciach. no ale to nie ważne.
siedziałam przed telewizorem gdy nagle wpadła Liza do mojego domu oknem, hahaha zaczełam się śmiać
- a ty co drzwi zgubiłaś?
- hahahah miałam wejść drzwiami ale pomyślałam ,że Cię trochę rozbawie. mam nadzieje ,że Twój tata i Sindi nie będą źli?
- hahaha coś Ty
- no to dawaj wstawaj
- po co?
-jak to po co? idziemy na zakupy, do kina, na pizze i lody, poprawimy Ci chumor.
- hahaha jesteś wspaniała - przytuliłam ją i zaczełam pakować torebke. -
chodziłśmy z Lizą po sklpeach gdy nagle spotkałyśmy Marka
-siema laski co tam?
-no siemka, a nic chodzimy po sklepach a ty co tak sam chodzisz?
- a gdzieś tu był Charli, nie wiem gdzie go wjało.
- o Boże..- powiedziałam.
- co jest?
- nie nic...- powiedziała Liza..
-nie spoko powiedz mu..- Liza mu o wszystkim powiedziała, Mark powiedział ,że wiedział ,że Charlie kiedyś taki był ale myślał ,że teraz jest inaczej, że się zakochał, że mu zależy..
-o siemanko co tam ludzie?- przyszedł Charlie.
-nic o czym powinnieneś wiedzieć. lepiej daj nam spokój- powiedziała zdenerwowana Liza
-ej ej o co chodzi?
- stary już dobrze powinieneś wiedzieć o co. chodźcie dziewczyny.- poszłyśmy jeszcze na chwile odwróciłam się w strone Charliego.' Van, o co wam chodzi?' poszłyśmy nie odpowiedziałam mu bo nie miałam zamiaru mu tłumaczyć.. reszte dnia spedzielismy we trojke. po pizzy zakupach i kinie, szliśmy w trójke i Mark zaczol do LIzy
-ej a moze jutro wyrwalibysmy sie gdzies we dwoje? sorry Van ze mowie we dwoje
- hahaha spoko,
-jasne czemu nie- odpowiedziała Liza
mieliśmy jeszcze iść na lody ale udałam ,że tato po mnie dzowni i zostawiłam ich samych.. sama nie wiem co tam sie potem dzialo, no ale wszystkiego sie jutro dowiem od Lizy.
poszłam do domu.
leżałam już w łóżku gdy nagle przyszedł sms od Charliego.. 'ej Van, o co chodzi? zła jesteś? za co? co zrobiłem nie tak? odpisz proszę, odpisz...' nie odpisałam, nie mam zamiaru z nim już w ogóle rozmawiać.. idę spać bo nie wstane do szkoły.
***
Hej, hej:)
Dodaje drugi rozdział, który chyba jest nieco dłuższy od poprzedniego ale mam nadzieje ,że będzie się miło czytało:) buzi:*
Jeszcze raz chciałam napisać ,że jeśli ktoś czyta niech pozostawi komentarz, bardzo bym prosiła<3
Każdy kto zostawi komentarz i zacznie obserwować, obiecuję ,że wejdę na jego\jej bloga i zrobię to samo, oczywiście najpierw wszystko przeczytam:)
Jeszcze raz chciałam napisać ,że jeśli ktoś czyta niech pozostawi komentarz, bardzo bym prosiła<3
Każdy kto zostawi komentarz i zacznie obserwować, obiecuję ,że wejdę na jego\jej bloga i zrobię to samo, oczywiście najpierw wszystko przeczytam:)
No powiem Ci, że działo się dużo!
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że Van znalazła taką przyjaciółkę. Świetnie się dogadują i to własnie się liczy w tym wszystkim. Mogą spędzać razem wolny czas, wychodzić do kina i takie tam. Fajnie, że tak od razu udało jej się nawiązać kontakt bo to bardzo ważne. Dobrze, że jest odważna, bo to jej na pewno w tym pomogło :)
Jej były chłopak.
Brak mi słów. Na pewno była zraniona, tu kompletnie się jej nie dziwię i fajnie, że miała w tym momencie na kogo liczyć. Dobrze, że Sindi była i pokazała jej, że jest fajną sobą, teraz na pewno będzie lepiej im się żyło pod jednym dachem :)
No i Charli. Kurcze, powiedziałabym, że nawet się na nim zawiodłam, ale może on rzeczywiście się zmienił, może naprawdę mu zależy na Van... Sama nie wiem.
Chciałabym znać dalszą część!
Weny!
♥♥♥
Zapraszam na nowy Rozdział : )
OdpowiedzUsuńhttp://dark-prince-zayn-malik-ff.blogspot.com/2014/06/rozdzia-4.html